Jonston Old Tom Gin wpadł w mojej ręce, dzięki wizycie w Poznaniu. Ją zaś zawdzięczam tym, że akurat miałem lot z tego miasta. Postanowiłem przyjechać wcześniej do miast, przejść się po rynku, zobaczyć kolejny raz słynne koziołki, a potem prosto do Jonston Concept Store, który znajduje się przy Ulicy Szewskiej 21 – przysłowiowy rzut kamienia od rynku. Mały butikowy sklepik jest poświęcony destylarni Jonston, daje możliwość lepiej poznać ich produkty dzięki materiałom edukacyjnym no i oczywiście nabyć je. Sam na drogę wziąłem 100 ml Negroni. o i nie ma co ukrywać, samo wnętrze jest stylowe i ładnie urządzone. Z mojej perspektyw warto zajrzeć do tego miejsca, będąc w Poznaniu. Poniżej kilka fotek zrobiony przeze mnie.
Jonston Old Tom Gin Cask Finished dostałem w 30 ml samplu, który włożyłem do plecaka i przetrwał cały mój wyjazd, bo zawieruszył się w jednej z kieszeni. Przechodźmy jednak do samego ginu. Old Tom to historyczne określenie na giny, które były dosładzane, aby dało się je wypić w XVIII-XIX wieku. Później stały się osobną kategorią ginów. Tu mamy przyjemność ze swoistym wariantem, gdyż gin leżakował przez kilka miesięcy w beczce po miodzie pitnym, a do tego zawiera dodatek w postaci miodu pitnego. Gin sprzedawany jest w 700 ml butelce o mocy 40%.
Nota degustacyjna:
NOS: Jałowiec, miód spadziowy, kardamon, cynamon, pomarańcza, kakao, zapach kwiatów.
SMAK: Słodki, miód, jałowiec, pomarańcza, pieprz, cynamon, goździk, dzięgiel.
FINISH: Słodki, pomarańcza, cynamon, pieprz, miód, czarna herbata.
ABV: 40%.
Kraj: Polska.
Subiektywne odczucie:
Klasyczna jonstonowa butelka z sympatyczną etykietą, gdyż Old Tom nawiązuje do postaci kota, a tu też mamy kota, tzn. tygrysa takiego w stylu Kenzo. Całość bardzo ciekawie przemyślna i przyjemna dla oka.
W zapachu gin jest bardzo przyjemny dla nosa, dużo słodyczy od miodu, który uzupełnia jałowiec. W tle pojawiają się przyprawy, pomarańcza, kwiaty. Za każdym razem, gdy przybliżmy do nosa, pojawia się coś nowego. Gin naprawdę miło się odkrywa. Jednak później robi się jeszcze ciekawiej. Wydaje się, że miód to będzie słodko. I tak jest, ale tylko na początku, gdzie dominuje miód i jałowiec, a potem pojawia się gorzkość dzięglu, czarny pieprz, przyprawy kolonialne, które królują do momentu przełknięcia. Finish też jest podobnie złożony, bo odczuwamy słodycz na początku, a potem pojawia się przyprawy kolonialne i co ciekaw czarna herbata. Całość jest bardzo pijalna i tak samo intrygująca. Szczególnie pierwsze łyki mogą mocno zaskoczyć balansem między słodyczą a goryczą. Polecam spróbować!
Cena: 189 PLN
Można kupić np. tutaj:
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji i noty smakowej. Jeśli Ci się podobała, proszę zaglądaj tu częściej lub na FB czy Instagramie.
Jeśli ten wpis był dla Ciebie przydatny możesz mi postawić wirtualną kawę. Z góry dziękuję!
Autor: Rafał Stanowski
Dodaj komentarz