Citadelle Gin de France zaczyna się w 1771 roku w Dunkierce, gdzie powstała receptura ginu, która był produkowany w destylarni na terenie królewskiej cytadeli. Niestety destylarnia nie przetrwał próby czasu, jednak receptura ginu przetrwała. Zatem, w jaki sposób gin zyskał drugie życie?
W regionie Cognac obowiązuje restrykcja, która pozwala im destylować konia w okresie od listopada do marca. Przez pozostałe, sześć miesięcy, alembiki stały nieużywane. Na terenie posiadłości należącej do Maison Ferrand rósł jałowiec, który był inspiracją do produkcji ginu. W pierwszej połowie lat 90. Alexander Gabriel, założyciel Maison Ferrand (producent koniaku), trafił na trop tej receptury ginu ze wspomnianej cytadeli i postanowił ją odtworzyć. Po ponad 5 latach bojów, o pozwolenie mu używania alembików do produkcji ginu, w okresie, kiedy nie można destylować koniku, w roku 1996 na rynku pojawił się Citadelle Gin de France. Nazwa Citadelle została użyta, aby upamiętnić miejsca oryginalnego powstania, czyli wspomnianej Cytadeli w Dunkierce.
Do produkcji ginu używany jest pszeniczny spirytus. Macerowanych w nim jest 19 składników, każdy osobno, a są to: jagody jałowca, cynamon, kolendra, pieprz kubeba, kminek, koper włoski, ziarna jałowca, migdały, arcydzięgiel, kardamon, kora cynamonu, raju, skórka cynamonowa i pomarańczowa, lukrecja, gałka muszkatołowa, anyż, cząber i fiołki. Gin jest destylowany w miedzianym alembiku. Sprzedawany w 700 ml butelkach o mocy 44%.
Nota degystacyjna:
NOS: Słodki, jałowiec, cytryna, kardamon, koper, kminek, cynamon, pomarańcza, kolendra.
SMAK: Słodki, jałowiec, cytryna, pomarańcza, cynamon, ardamon, kolendra, gałka muszkatołowa, anyż, pieprz.
FINISH: Słodki, jałowiec, cytryna, guma balonowa, cynamon, kolendra, cynamon.
ABV: 44%.
Kraj: Francja.
Subiektywnie ode mnie:
Zacznijmy do butelki, która ma charakterystyczny wygląd i niebieski kolor. Prosta etykieta. Jednak to, co jest super z mojej perspektywy, to dolna etykiety zawiera sporo informacji, są wymienione wszystkie składniki, skąd inspiracja. Całość rzetelnie przedstawiona, od razu wiadomo, z jakim ginem mamy do czynienia. Bardzo lubię takie podejście.
Zapach jest bardzo ciekawy, na początku jest dużo jałowca i cytryny, potem pojawia się paleta przypraw kolonialnych. Jest kardamon, kolendra, pieprz, cynamon, anyż. Za każdym razem przykładając nos do kieliszka, ten aromat się lekko zmienia i pojawiają się nowe aromaty. Na języku jest podobnie na początku mocno wyczuwalny jałowiec, cytryna i pomarańcza, następnie zaczynają się pojawiać przyprawy kolonialne, tu głównie cynamon, gałka muszkatołowa, kardamon, anyż i pieprz na końcu. Gin jest bardzo pijalny, a przez przejście ze słodkiego w wytrawne i goryczkowe smaki powoduje, że nie nudzi się szybko. Całość jest delikatna i przyjemna dla podniebienia. Finish jest dokładnie takie sam, zaczyna się jałowcem i cytrusami, a kończymy przyprawami. Po wypiciu zostaje bardzo przyjemny posmak przypraw kolonialnych. Podsumowując, gin jest bardzo ciekawy dla nosa i podniebienia, z każdym łykiem może pojawić się w trochę nowej odsłonie, a sam alkohol jest przyjemny w odbiorze. Warto spróbować na czysto!
W połączeniu z tonikiem w aromacie jest dużo cytryny i jałowca, w tle pojawiają się przyprawy. W smaku dominuje cytryna, pomarańcza, jałowiec, w tle cynamonem, kardamonem i gałką muszkatołowa. Finish to już głównie przyprawy kolonialne jak wspomniany cynamon, gałka muszkatołowa i odrobina pieprzu. Całość jest przyjemna i odświeżająca. Polecam spróbować!
Cena: 118-135 PLN
Można kupić np. tutaj:
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji i noty smakowej. Jeśli Ci się podobała, proszę zaglądaj tu częściej lub na FB czy Instagramie.
Jeśli ten wpis był dla Ciebie przydatny możesz mi postawić wirtualną kawę. Z góry dziękuję!
Autor: Rafał Stanowski
Dodaj komentarz