Jin JiJi India Dry Gin pochodzi z Indii, a dokładnie jest produkowany w stanie Goa. Goa to dawna kolonia portugalska, gdzie handlowano przyprawami. Nazwa ginu wywodzi się od słowa „jijivisha” z języka hindi i oznacza „pragnienie życia”.
Bazą ginu jest spirytus uzyskany z pszenicy. Do produkcji używanych jest 10 składników: jałowiec z Himalajów i Macedonii, nasiona kolendry, liście herbaty Darjeeling, korzeń arcydzięgla, orzechy nerkowca, skórka z cytryny, imbir, goździki i kardamon. Destylacja odbywa się miedzianym alembiku. Co ciekawe producent podaje, że używa wody demineralizowanej do rozcieńczenia destylatu. Gin jest sprzedawany w butelkach o pojemności 700 ml z mocą 43%.
Nota smakowa:
NOS: Słodki, dużo jałowca, cytrusy, kardamon, kolendra, herbata, imbir.
SMAK: Słodki, jałowiec, cytrusy, kardamon, imbir, goździki, cytryna, orzechy.
FINISH: Słodki, jałowiec, cytrusy, kardamon, goździki, imbir.
ABV: 43%
Kraj: Indie.
Subiektywnie ode mnie:
Zacznijmy od butelki: szczupła, wysoka, ładnie się prezentuje. Etykieta ładnie ozdobiona w hinduskie ornamenty, a do tego bardzo czytelna. Na uwagę zasługuje tylna etykieta, która zawiera kilka zdań o ginie, składniki są wymienione. Duża transparentność, którą cenię u producentów. Przejdźmy do zawartości.
Gin bardzo przyjemnie pachnie, zapach nie jest za intensywny i łatwo da się wychwycić poszczególne aromaty. Ciekawie przeplata się jałowiec z cytrusami, kardamonem i herbatą. W smaku przypomina mi trochę herbatkę z cytrusami i przyprawami oczywiście z dodatkiem jałowca jeszcze. Na języku jest przyjemny, łatwo pijalny. Finish jest przyjemny, oprócz jałowca wychodzą przyprawy korzenne. Sam gin jest lekko rozgrzewający. Całość jest bardzo przyjemna w odbiorze, poszczególne botaniki są łatwo wyczuwalne, a ich intensywność nie jest za silna, ani za słaba. Po prostu wszystko jest dobrze ułożone od początku do końca. Z mojej strony mogę polecić go przynajmniej spróbować.
W połączeniu z tonikiem jest bardzo przyjemny. W aromacie do głosu dochodzą bardziej przyprawy. Na pewno jest więcej kardamonu, imbiru, kolendry, herbaty, za to mniej jałowca i cytryny. W smaku jest podobnie, przyprawy są na pierwszym lanie, jest ciekawie, nie za bardzo intensywnie i nawet tonik ze swoją gorzkością jest w stanie się przebić. Całość jest przyjemna w odbiorze, przyprawy orientu dobrze ze sobą współgrają. Mnie osobiście ta edycja podeszła, ze względu na wyrazistość przy stosunkowo niewielkiej intensywności smaku.
Cena: 139 PLN
Można kupić np. tutaj:
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji i noty smakowej. Jeśli Ci się podobała, proszę zaglądaj tu częściej lub na FB czy Instagramie.
Jeśli ten wpis był dla Ciebie przydatny możesz mi postawić wirtualną kawę. Z góry dziękuję!
Autor: Rafał Stanowski
Dodaj komentarz